Droga przez Serce (rozważania z sierpnia 2017r.)
Tajemnica Zmartwychwstania
Cudotwórca i Mistrz umarł tak udręczony, najbliżsi nie mogli Go uratować, większość zostawiła Go samego, nie mogąc znieść tak strasznej sytuacji, która łamała im serca. Wytrwała Matka Jego, Panna wierna o mocnym Sercu, przy Niej niewiele najbliższych osób; wierność okazało także nieoczekiwanie dwu faryzeuszy, którzy potrafili przyznać się do martwego już Mistrza i opłacić Jego godny pogrzeb.
Jednak najważniejsze okazało się dla Jezusa przymierze z Ojcem. Ufność Syna, który zawsze chciał być w sprawach Ojca, któremu zawierzył w najtrudniejszym czasie, wbrew wszystkiemu, co się wydarzyło, co mogło załamać i zgnieść wszystkie siły. Ojciec okazał swą wierność, moc i miłość, podniósł z martwych Serce Najsłodsze, w którym sobie bardzo upodobał. Nie mogło pozostać w grobie Serce pełne majestatu, wszelkiej chwały najgodniejsze, prawdziwa świątynia Pańska, przybytek Najwyższego. Przymierze Ojca i Syna okazało się silniejsze od wszelkiego bólu i cierpienia, od śmierci.
Temu przymierzu wierzyła także Panna, przechowując w Sercu słowa anioła zwiastowania. Pamiętała, że to Syn Boży, dany Jej z woli Ojca, który przyszedł, bo ma okazać wielką moc. Znosiła więc wszystko, co się działo, w świetle tych słów. W każdej sytuacji życia, mimo że często dla Niej niejasnej, niezrozumiałej, także w ostatnim czasie, mimo wielkiego bólu Serca powtarzała swą zgodę na wolę Bożą, na plan Boży zbawienia świata całego. Teraz przymierze Ojca i Syna w Duchu Świętym z Jej Nieskalanym Sercem wypełnia się - Zmartwychwstały Syn jaśnieje w chwale, mocy, sile i pięknie. Najświętsza Panna przeżywa nową tajemnicę swego życia jako tajemnicę także całego Kościoła, wszystkich wierzących. Jej Syn, Pan całej wspólnoty wierzących, pokazał wszystkim, jakie jest ich przeznaczenie - Jego śladami, jednocząc się z Nim całym sercem, duchem, umysłem, wszyscy mają podążać do nieba, ku światłu Bożemu, ku chwale z Nim.
Prośmy za nas samych, byśmy umieli jak Jezus, jak Maryja oddawać swe serca bezgranicznie w przymierzu z Bogiem. Patrzmy na tajemnice różańca jak na mapę życia, prowadzącą ku zmartwychwstaniu.
Tajemnica Wniebowstąpienia
Misja Jezusa się kończy. Jezus nie ma zostać na zawsze z nami, nie może być w każdej epoce i każdym miejscu w swej ziemskiej postaci. Bóg jest wieczny, a wcielenie Jego Syna ma swój początek i koniec ziemskiego przebywania wśród nas. Wielka tajemnica, którą będziemy cale życie rozważać i nosić w sercu, nigdy nie przestanie być najważniejsza dla naszego zbawienia. Apostołowie i uczniowie mogli być jednak zawiedzeni, gdy Zmartwychwstały odchodzi do Ojca, do nieba, nieodwołalnie. Tak szybko wszystko się działo i z ich punktu widzenia mogłoby jeszcze trwać - jeszcze mieliby wiele do zapytania i wyjaśniania, jeszcze chcieliby rozmawiać z Chrystusem i uczyć się od Niego.
Jednak Mistrz uznaje, że zostało dokonane wszystko, co miało się dokonać, że powiedział już wystarczająco wiele, że widzieli wszystko, co należało im pokazać. Apostołowie raczej nie mieli tego przekonania. Ich pytania i wątpliwości, marzenia i obawy pokazują to wyraźnie, potrzebują jeszcze swego Nauczyciela. Jezus jednak zdecydowanie uważa, że może zostawić ich samych, także Niepokalane Serce Matki. Mocna, mądra Matka, która przetrwała tyle cierpień, tyle kryzysów, zostaje sama z uczniami, którzy nieraz opuszczali, zdradzali i zawiedli Jej Syna. Syn Boży wraca do Ojca.
Zdumienie, zachwyt uczniów, ale także niepokój, niezdecydowanie zapamiętali ewangeliści, skoro trzeba aż aniołów, którzy uspokajają i przypominają zapowiedzi Mistrza. Trzeba czekać na obiecanego Pocieszyciela, Ducha Bożego, który dopiero doda sil i mądrości, przyniesie dary sercom tak niepewnym, nieporadnym, choć trzy lata bliskości Jezusa, Jego słowa i czyny mogły ich wiele nauczyć. Tak się też stało. Jednak dopiero Duch Święty pozwoli Apostołom zrozumieć swe powołanie, zadania, drogę.
Także i my czujemy się nieraz zagubieni. Wiara, że Jezus jest w niebie, może nam pomagać, jednak brak nam sil, choć tak wiele wiemy. Razem z Apostołami i Matką mądrą czekajmy i prośmy o dary Ducha Bożego, które nam pozwolą podjąć wszystko to, co już otrzymały nasze serca, prośmy o moc przymierza z Sercem Jezusa, z Sercem Maryi, o mądrość serca zjednoczonego z ich Sercami.
Tajemnica zesłania Ducha Świętego
Co właściwie przyniosło zesłanie Ducha Bożego? Jak mamy to rozumieć? Co oznaczało zesłanie dla Najświętszej, Pełnej Łaski? Co oznacza dla nas samych? Nieraz mówi się tako darach duchowych, jakby to byty atrakcje do podziwiania we wspólnocie, efektowny sposób ukazywania swej pobożności i wybrania Bożego... Jednak Dzieje Apostolskie bardzo dokładnie i jednoznacznie uczą nas o zesłaniu Ducha Pocieszyciela.
Czemu służą dary duchowe? Przede wszystkim jednoczą samych Apostołów. Ci, którzy zawiedli, którzy uciekli, przestraszyli się i zapomnieli o wszystkim, o czym ich uczył i uprzedzał Jezus, pełni żalu i sprzecznych uczuć, teraz stają jako jedna wspólnota posianych i powołanych. Jeśli ktoś otrzyma dary Ducha Bożego, jest wstanie przyjąć także innych wierzących, przejść ponad własnymi urazami i rozczarowaniami. Wylanie darów Pocieszyciela nie służy tylko wzmocnieniu samych Apostołów, przeciwnie, prowadzi ich do mówienia o Jezusie i historii zbawienia w sposób zrozumiały dla innych. Jednocześnie, zgodnie z wolą Jezusa, jesteśmy razem z Apostołami zachęceni, by wciąż prosić Ducha Bożego o dary.
Popatrzmy jeszcze raz na Maryję, przez cale życie związaną przymierzem z samym Bogiem. Ona najpełniej, najpiękniej ukazuje pełnię darów Ducha Bożego. Najświętsza Dziewica, pełna darów Ducha Słodkiej Serc Radości, już w zwiastowaniu otrzymuje także nowe, hojne wylanie kolejnych łask. Prośmy, byśmy wzrastali w łasce, prośmy o dary Pocieszyciela, by umacniał nasze serce, by oczyszczał je, prośmy, by czynił z nas przybytek Boży i mieszkanie dla samego Jezusa.
Tajemnica wniebowzięcia Maryi
Najświętsza Panna została na ziemi, choć nie dziwiłoby nas, gdyby wolała już odejść z Synem. Bóg Ojciec wyznaczył Jej czas, jaki nam, w sposób tajemniczy i niepojęty. Wiele legend wyznacza różny czas życia Matki Bożej, my wiemy jednak, że Ewangelia nie przekazała nam żadnych szczegółów. Możemy się domyślać, że rozmawiała i modliła się z Apostołami w pokoju i miłości, nie okazując zniecierpliwienia ani niechęci wobec nikogo, mówiąc o Jezusie.
Także i my chcielibyśmy nieraz wyznaczać czas życia ludzkiego, także własnego, dysponować czasem, planować ostatnie chwile. Bóg jeden wie, jak i kiedy to będzie, my możemy się przygotować przez modlitwę, spowiedź, pokutę, zadośćuczynienie. Uporządkowanie myśli, serca, wielu drobnych nieraz spraw, może nas przygotować do końca naszego życia, drogi do Serca Bożego. Także Matka Boża właśnie cale życie szukała bliskości Najsłodszego Serca Zbawiciela i dlatego odnalazła Je w swych ostatnich chwilach na ziemi. Urodziła się dla Jezusa, żyła dla Niego, blisko Niego i kończąc swe ziemskie życie, całym swym Sercem otworzyła się na swego Syna i Mistrza. Wniebowzięcie właściwie nie jawi się tu jako coś nowego - Maryja w swym Sercu Niepokalanym otworzyła dom i mieszanie dla Syna Bożego, w swym życiu wszystko układała wokół Niego, i do Niego na koniec życia zdąża. Wniebowzięcie podkreśla przymierze dwu Serc i je wypełnia - Panna zostaje wzięta do nieba, do swego Zbawiciela.
Prośmy i my, byśmy mogli, rozważając życie Jezusa i Maryi, codziennie się zbliżać do nieba w przymierzu z sercem pełnym miłości i łaski.
Tajemnica ukoronowania Maryi na Królową nieba i ziemi
Wiele osób chciałoby osiągnąć jakiś sukces, powodzenie i uznanie. Te uczucia nieraz prowadzą do większej pracy nad sobą, do nauki, ćwiczeń, starań, do treningu bardzo wytrwałego, by osiągnąć widoczny, czytelny dla innych sukces. Nieraz intencje są długo oczyszczane, nieraz wiele musi znieść serce, by dotrzeć do swych pragnień. Jednak zazwyczaj ludzie zgadzają się na wiele wyrzeczeń, wiedzą, że wymarzony cel nie przychodzi sam ani bez trudu. Wiele przysłów może to potwierdzić, mawiamy, że bez pracy nie ma kołaczy, i że nie od razu Kraków zbudowano. Sukces przychodzi po stromych schodach. Święty Paweł uznawał swoją drogę życia jako bieg, który wymagał wysiłku, by go w ogóle ukończyć. Widzimy także tę prawdę u Matki Bożej - tyle darów, tyle łask, alei u Niej zauważali ewangeliści trud drogi, trud ciemności wiary. Najświętsza widzi swe życie i powołanie ukoronowane właśnie teraz, już po zakończeniu ziemskiej pielgrzymki.
I my poczekajmy na oceny czy wyniki naszego życia. Nasze wysiłki doceni Ojciec w niebie we właściwym czasie.
Módlmy się o cierpliwość i wytrwałość, byśmy nie osłabli w tej drodze i nie rozsiedli się na poboczu, czekając końca. Podejmijmy kolejny trud, kolejny krok na drodze, wierząc, że każdy z nich doceniony zostanie w niebie, ku radości Najsłodszego Serca Jezusa, Najczystszego Serca Maryi Panny, wszystkich świętych i nas samych.